Pesquisar este blog

quarta-feira, 20 de agosto de 2025

Fałszywy „słup” i prawdziwy orędownik Narodu

Termin „słup” wszedł do słownika politycznego w Brazylii, aby opisać prezydent Dilme Rousseff. Wybrana przez Lulę na swoją następczynię, Dilma nie była w stanie zbudować własnej tożsamości politycznej i zawsze pozostawała w cieniu swojego twórcy. Jej droga od początku okazała się przedłużeniem lulizmu — administracji zależnej, pozbawionej charyzmatycznego blasku, który podtrzymuje przywódców w czasach kryzysu.

Kiedy polska opozycja oskarża Andrzeja Dudę o bycie „słupem” Jarosława Kaczyńskiego, próbuje przenieść na europejską scenę podobną karykaturę. Jednak rzeczywistość polska jest inna. Choć Duda został politycznie wypromowany przez PiS (Prawo i Sprawiedliwość), potrafił wznieść się ponad rolę zwykłego następcy i przyjął postawę prawdziwego orędownika narodu.

Różnica między kuratelą a oddaniem

Dilma rządziła pod kuratelą. Projekt należał do Luli, symbole były Luli, a kiedy los się odwrócił, nie miała kapitału politycznego, by się utrzymać. Przeciwnie, Duda odnalazł w religijności polskiej drogę do bezpośredniego związania się z duszą narodową. Uczestnicząc w życiu sanktuarium jasnogórskiego, gdzie od wieków czczona jest Czarna Madonna, prezydent przyjął rolę wykraczającą poza politykę partyjną: modlił się za lud, jak niegdyś czynili to królowie katoliccy.

Podczas gdy Dilma stawała się symbolem zależności, Duda wcielał w życie obraz władcy, który modli się z narodem i za naród, umacniając duchową więź między rządzącym a państwem.

Religia jako manipulacja i jako fundament

Kontrast z Brazylią jest wyraźny. Lula i Dilma wykorzystywali religię jako narzędzie manipulacji. Przywoływali symbole chrześcijańskie, gdy było to wygodne w kampanii, a jednocześnie promowali agendę kulturową sprzeczną z katolicyzmem, relatywizując wartości rodziny, życia i wiary. Ta sprzeczność podważała wiarygodność ich religijnego dyskursu, redukując go do zwykłego narzędzia marketingu wyborczego.

W Polsce natomiast katolicyzm nie jest ozdobą: to fundament samej tożsamości narodowej. Od oporu wobec najazdów szwedzkich w XVII wieku po walkę z komunizmem w XX wieku, obecność Jasnej Góry i Czarnej Madonny podtrzymywała ducha polskiego narodu. Duda, potwierdzając tę więź, nie instrumentalizował wiary: wpisał się w tradycję historyczną, która go poprzedza i która go legitymizuje.

Rola monarchy w republice

Co ciekawe, Duda przyjął rolę bardziej przypominającą katolickiego monarchę niż prezydenta republikańskiego. Zrozumiał, że głowa państwa nie rządzi tylko dekretami i polityką publiczną, lecz także gestami symbolicznymi, które wyrażają duszę narodu. Dlatego podczas uroczystych okazji klęka przed Częstochowską Dziewicą.

W Brazylii Bolsonaro próbował podobnego gestu, udając się do Aparecidy. Jednak napotkał opór części lokalnej hierarchii kościelnej, zainfekowanej nurtami progresistycznymi. Uniemożliwiono mu wykonywanie tego, co właściwe dla Głowy Narodu: modlitwy za swój lud przed Bogiem jako orędownik.

Prawdziwy i fałszywy „słup”

Różnica jest więc oczywista. Dilma była prawdziwym „słupem”, niezdolnym do zbudowania tożsamości politycznej i zależnym od swojego twórcy. Duda, przeciwnie, jest nazywany „słupem” jedynie przez propagandę przeciwników: w praktyce stał się głównym aktorem politycznym, zakorzenionym w polskiej tradycji katolickiej i symbolem historycznej ciągłości narodu, który nigdy nie oddzielił polityki od swojej misji duchowej.

W logice brazylijskiej „słup” upada, a jego twórca powraca na scenę. W logice polskiej rzekomy „słup” powstał jako prawdziwy orędownik narodu, w duchu katolickiej królewskości, która nigdy nie przestała modlić się za swój lud.

 Przypis:

W Brazylii określenie „poste” (dosł. „słup oświetleniowy”) weszło do języka politycznego jako metafora osoby pozbawionej własnej autonomii, całkowicie zależnej od innego lidera — swoistej „marionetki”. Porównanie Andrzeja Dudy do „słupa” jest więc przeniesieniem brazylijskiej kategorii na polski grunt.

Nenhum comentário:

Postar um comentário