Pesquisar este blog

quarta-feira, 7 de maio de 2025

Teopolityka i geopolityka złotej godziny: służyć Chrystusowi w odległych krajach poprzez słowo pisane

Około trzeciej nad ranem, kiedy większość świata wciąż spoczywa pod zasłoną snu, wstaję, by rozpocząć moją drogę jako pisarz. Dla wielu ta godzina może wydawać się szalona lub przesadna, ale dla mnie jest to akt uświęcenia. To właśnie w tej ciszy, gdzie czas wydaje się święty, stawiam pierwsze kroki dnia w zawodzie, który dla mnie jest powołaniem: pisać i tłumaczyć teksty jako forma służby Chrystusowi w odległych krainach.

Ta rutyna nie jest kierowana wyłącznie dyscypliną, lecz głębszym zrozumieniem, które łączy teopolitykę i geopolitykę złotej godziny. Teopolityka — polityka kierowana suwerennością Boga — nadaje sens tej misji: służyć Chrystusowi inteligencją, słowem i dobrze wykonanym dziełem. Geopolityka złotej godziny — strategia komunikowania się we właściwym czasie, do właściwych narodów, w odpowiednich strefach czasowych — jest ciałem taktycznym tej misji.

Pierwsza Złota Godzina: Daleki Wschód i Wschodnia Australia

O siódmej rano czasu brazylijskiego zaczyna się pierwsza złota godzina w moim kalendarzu: Japonia, Korea Południowa, Azjatyckie Tygrysy i wschodnia Australia są w szczycie dnia. Piszę z myślą o nich. Moje teksty są jak nasiona zasiane na ziemiach, gdzie słońce już wysoko świeci. Słowo pisane staje się obecnością, misją i mostem między światami. Nawet jeśli fizycznie nie postawiłem stopy na azjatyckiej ziemi, jestem tam — dzięki zasługom Chrystusa — poprzez to, co piszę.

Druga Złota Godzina: Bliski Wschód i Więzy Krwi

O jedenastej rano przychodzi pora na Bahrajn — kraj, w którym mieszka mój brat z rodziną. Tutaj geopolityka splata się z uczuciem, z ciałem, z krwią. Czas największej oglądalności w Zatoce Perskiej to coś więcej niż tylko okno kulturowe: to przedłużenie domu ojcowskiego. Gdybym miał kontakty w Libanie, wiem, że wielu zrozumiałoby moje teksty po portugalsku — diaspora libańska w Brazylii stworzyła więź, której odległość nigdy nie złamała. Służyć słowem w tym kontekście to także oddać hołd pamięci rodzinnej i więzom, które przenikają pokolenia. Nie zapominam, że moja bratanica nosi w sobie libańskie dziedzictwo — i to również nadaje sens mojej misji.

Trzecia Złota Godzina: Europa Łacińska, Germańska i Słowiańska

O czternastej zmieniam punkt skupienia na Europę. Europejskie popołudnie sprzyja lekturze i refleksji. Publikuję więc dla krajów języków romańskich, germańskich i dla Polski, ziemi św. Jana Pawła II, którą uczę się kochać jako drugą duchową ojczyznę. Chrześcijaństwo europejskie, mimo kryzysów kulturowych, wciąż tętni między wierszami języków, dlatego nalegam, by wysyłać mój wkład — jak misjonarz mówiący wieloma językami, by dotrzeć do jednego serca: serca Chrystusa.

Czwarta Złota Godzina: Brazylia i Ameryka Południowa

O dziewiętnastej kieruję wzrok ku domowi. Brazylia i Argentyna, które dzielą tę samą strefę czasową, otrzymują moje słowo w najbardziej symboliczną porę dnia: wieczór, gdy lud wraca z pracy, szukając sensu, odpoczynku lub kierunku. Moja misja nabiera tu intensywności, bo piszę do narodu, który wciąż walczy o zrozumienie swojej tożsamości w świetle prawdy. Dzięki zasługom Chrystusa moje słowo pragnie oświecać, korygować i pocieszać.

Piąta Złota Godzina: Brazylijska Diaspora i Stany Zjednoczone

O dwudziestej publikuję dla Brazylijczyków mieszkających na Florydzie, w Framingham i innych regionach naznaczonych emigracją. To jakby moje pismo pukało do drzwi ich domów, mówiąc do nich językiem dzieciństwa, wiary i tęsknoty. Do Nowego Jorku i Chicago mówię po polsku. Do reszty Stanów Zjednoczonych publikuję po angielsku. Tu teopolityka objawia się najczyściej: dostosować język, nie tracąc treści, aby Chrystus był poznany, kochany i służony w każdym języku.

Słowo Pisane jako Apostolstwo

Ta rutyna nie wynika z próżności, lecz z wewnętrznego ślubu: pomnożyć talenty, które otrzymałem, i oddać je Bogu, uświęcając się poprzez pracę intelektualną. Słowo to moje pole bitwy i mój ołtarz. Czas, mierzony strefami czasowymi, to rytm tej ofiary. Nie piszę, by zadowalać algorytmy, ale by dotykać sumień — choćby po jednej na raz.

Służyć Chrystusowi w odległych krajach poprzez słowo pisane to sposób na życie uniwersalnością Kościoła. To uczynić z klawiatury ambonę, z tekstu sakrament obecności, z rutyny rytuał wierności. Każdy język, którego się uczę, każda strefa czasowa, którą badam, każdy czytelnik, którego osiągam, to część większej tajemnicy: że każda prawda pochodzi od Boga, a sprawiedliwe słowo, wypowiedziane we właściwym czasie, może ocalić duszę.

Nenhum comentário:

Postar um comentário