Są w kalendarzu daty, które wykraczają poza zwykły bieg dni. To kamienie milowe, które stają się wieczne nie dlatego, że są zapisane w oficjalnych księgach, lecz dlatego, że są wyryte na tablicach ludzkiego serca, w pamięci Kościoła i w pulsie historii zbawienia. Dla mnie 18 maja jest właśnie taką datą — prawdziwym świętem duszy, obchodzonym zarówno w Brazylii, jak i w Polsce, bez względu na to, gdzie się znajduję.
Narodziny świętego dla świata
18 maja 1920 roku, w Wadowicach, małym miasteczku w Polsce, urodził się Karol Józef Wojtyła — ten, którego świat później poznał jako świętego Jana Pawła II. Jego życie stało się świetlistym świadectwem odwagi, wiary, ofiary i miłości do ludzkości. Człowiek ukształtowany przez krzyż, który z niego czerpał światło dla XX wieku i pierwszych dekad XXI wieku.
Jan Paweł II nie był tylko papieżem z Polski. Był duchowym gigantem, niestrudzonym apostołem prawdy, godności człowieka i wolności narodów. Jego biografia jest pod wieloma względami biografią walki każdego człowieka, który nie zgadza się na uległość wobec tyranii tego świata — politycznych, ideologicznych czy duchowych.
Gdy Opatrzność Boża tworzy niezapomniane spotkania
Jednak 18 maja ma dla mnie jeszcze głębsze znaczenie. Oprócz świętowania narodzin tego wielkiego świętego, obchodzę również urodziny mojego proboszcza — człowieka, który, podobnie jak Jan Paweł II, całkowicie poświęcił swoje życie Bogu.
Ale na tym tajemnica się nie kończy. To właśnie 18 maja 1975 roku, z rąk ówczesnego arcybiskupa Krakowa, kardynała Karola Wojtyły, mój proboszcz, ks. prałat Jan Kaleta, otrzymał święcenia kapłańskie — dokładnie w dniu swoich urodzin (urodził się w Rabce, 18 maja 1950 roku). Pod czułym spojrzeniem Czarnej Madonny z Częstochowy, w sercu Polski, która wciąż cierpiała pod jarzmem komunizmu, nowy kapłan został upodobniony do Chrystusa poprzez posługę tego, który kilka lat później został następcą św. Piotra.
Dziedzictwo, które przekracza granice
To, co mogłoby wydawać się zwykłym zbiegiem okoliczności, dla oczu wiary jawi się jako misternie utkany wzór Opatrzności. Narodziny i święcenia tego samego dnia, z rąk świętego, są boską pieczęcią na powołaniu kapłańskim, które nie należy tylko do jednej osoby czy wspólnoty, ale do całego Kościoła powszechnego.
Dlatego mówię bez wahania: dla mnie 18 maja to święto — zarówno w Brazylii, jak i w Polsce. To dzień, w którym należy się zatrzymać, pomyśleć, podziękować i świętować. To dzień, w którym oddaję cześć zarówno św. Janowi Pawłowi II, jak i temu, który z jego rąk został na zawsze włączony do kapłańskiego rodu Chrystusa.
Gdy Niebo dotyka Ziemi
W świecie, który staje się coraz bardziej pośpieszny i zapomina o własnych fundamentach, pielęgnowanie pamięci o świętych dniach — nawet jeśli nie są one zapisane w kalendarzu cywilnym — jest aktem duchowego oporu. To potwierdzenie, że istnieją rzeczy ważniejsze niż zwykły bieg życia. To uznanie, że Niebo od czasu do czasu dotyka Ziemi i pozostawia na niej ślady, które nigdy nie znikną.
18 maja nie jest dla mnie jedynie wspomnieniem. To sakrament historii. To żywa pamiątka konkretnego działania Boga w życiu ludzi. To dzień, w którym światło zwyciężyło ciemność, nadzieja pokonała strach, a święty tchnął na świat nową duchową wiosnę.
I tak co roku, gdziekolwiek jestem, dzwon mojej duszy bije mocniej tego dnia. „Nie lękajcie się!”, jak mówił Jan Paweł II. Nie boimy się powiedzieć: 18 maja to święto w moim sercu. I jeśli Bóg pozwoli, będzie nim także w sercu każdego, kto rozpoznaje piękno i moc tego dnia.
Nenhum comentário:
Postar um comentário